sobota, 23 lutego 2013

The North Face Verto 26, tydzień z plecakiem – opinia, test


The North Face Verto 26, tydzień z plecakiem – opinia, test

Początkiem lutego bieżącego roku, dzięki uprzejmości kolegi Marcina, przez tydzień zostałem posiadaczem plecaka The North Face Verto 26.
Jako, że przez blisko tydzień miałem okazję go używać, postanowiłem napisać o nim parę słów.

Na początku oddaję głos producentowi:
Pojemność                    26 l
Waga                            383 g
Regulacja systemu          ---
Materiał                        100D cargo chute nylon
Ilość kieszeni                 4
Ilość komór                   1
Dostęp                          Od góry
Dopasowanie                Unisex








Plecak wykonany jest z leciutkiego i mocnego materiału. Posiada dwie kieszenie na zamek błyskawiczny, w tym jedna z nich jest zarazem pokrowcem Verto 26.  Całość waży niecałe 400g i zajmuje niewiele miejsca, choć szczerze mówiąc dałoby się z tej wagi jeszcze „ciut” zejść.
Wór zszyty  jest solidnie. Dokładnie, co do nitki produktu nie kontemplowałem, ale pamiętam, że kolega ( właściciel)  skarżył się na jakiś prujący się szew.



Budowa, funkcjonalność
Całość to po prostu worek z materiału.  Dodam – pojemny worek.  26 litrów jakie nam oferuje możemy wypakować do granic możliwości.  Podczas wyjazdu w Tarach zdarzyło mi się spakować do niego:
- raki
-linę 7mm / 30m
- sweter puchowy
- czekan
- ABC lawinowe
- jedzenie
- stuptuty
- termos
- kask
Raki wprawdzie wystawały nieco poza klapę, ale wszystko spiąłem do kupy. Dodam jeszcze, że nie układałem rzeczy przed włożeniem. Raczej zastosowałem wiejską taktykę „na chama”.
Plecak posiada dwie pętle na czekany/ kijki. Złożony kij trekingowy BD, przytroczony do Verto, wyglądał przyzwoicie.  Co innego czekan. Waga tego przyrządu trochę przerasta możliwości plecaka. Przytroczony czekan niemiłosiernie odstaje, kiwa się na boki i ogólnie budzi  zastrzeżenia co do stabilności.  Ludzie reagują na to irytacją typu:
- Odejdź z tą siekierą!
The North Face Verto 26 posiada szereg doszytych pasków, w formie dwóch małych szpejarek i  dwunastu pętelek.  W zestawie z plecakiem dostajemy dwa sznurki, które możemy przewlec przez te pętelki i troczyć do nich np. zbędne fragmenty garderoby .  System ten średnio się sprawdza. Sznurek nie jest rozciągliwy i nie trzyma zbyt dobrze. Przytroczony kask wypadł mi po kilku metrach. Gdyby sznurek był rozciągliwy - problem rozwiązany.  Linki te mają także inne zastosowanie. Zaplątane w inny sposób służą do kompresji boków plecaka. Jakkolwiek wydaje się to ciekawe, nie korzystałem z tego systemu.
Miłym dodatkiem plecaka są elementy odblaskowe.  Może nie jest to nowe rozwiązanie, ale w nocy bardzo użyteczne.
Verto w swojej budowie ma również system regulacji „pleców” w formie dwóch tasiemek.  Szczerze mówiąc nie używałem tego w ogóle i dobrze nie wiem jak działa.  W swoim noszeniu regulowałem tylko długość szelek.
Z szeregu wąskich tasiemek produkt The North Face oferuje także pasek piersiowy i „biodrowy”. O ile pierwszego trzeba używać stale, o tyle z wykorzystania drugiego zrezygnowałem zupełnie.



Wygoda
W plecaku Verto 26 kwestia wygody to raczej sprawa, którą producent z grzeczności powinien przemilczeć. Plecak nie jest komfortowy w noszeniu. Podczas pakowania trzeba mieć na uwadze, żeby płaskie rzeczy ułożyć jako usztywnienie dla pleców.  Ja stosowałem w tym celu szuflę łopaty lawinowej i efekt był bardzo dobry.  Plecak nie wypakowany, noszony na kurtce, jest nieodczuwalny.  No, ale co  z tego? Ot – ciekawostka.
Jedynym usztywnionym elementem Verto 26 są szelki.  Według mnie zbytek łaski.  Przeznaczenie plecaka i znikome obciążenie, jakiemu jest najczęściej poddawany i to przez krótki czas, nie wymaga według mnie tej  pianki, grubości 3mm.  
Szelki w żadnym razie nie należą do mocnych stron Verto 26. Podczas noszenia zawsze, podkreślam ZAWSZE, zjeżdżają z ramion na boki.  Im plecak bardziej wypchany, tym gorzej. Z tego względu korzystanie z pasa piersiowego jest przykrą koniecznością. Długość szelek  często się rozregulowuje, na ramionach,  pod obciążeniem.   Lubią się także zawijać, ale przy tak mizernej konstrukcji to nic dziwnego. 
O ile brak komfortu noszenie, w plecaku tego typu stanowi zło konieczne, to jednak konstrukcja szelek została „spaprana” i tego nie mogę pominąć, gdyż zbyt mocno mnie irytowała.
Verto 26, wbrew opiniom, ma jednak w sobie coś wygodnego.  To pakowanie.  Przestrzegając tylko zasady, ażeby coś płaskiego włożyć na plecy, z resztą mamy całkowitą dowolność. To wór, o czym już wspomniałem,  a jak to do wora, można pakować wszystko jak leci i co popadnie. To zdecydowany plus plecaka.


Podsumowanie
Verto 26 jest produktem The North Face z serii Summit Series. I takie jest jego podstawowe zadanie – rola lekkiego plecaka szturmowego.  W tej funkcji spełnia się znakomicie.  Pozwala zapakować w siebie sporo rzeczy na kilka godzin wycieczki.  Nie jest przeznaczony na wyjazdy kilkudniowe – o wygodzie można zapomnieć, a konstrukcja do stabilnych nie należy.
Największą wadą Verto 26 są, jak wspomniałem szelki – ich konstrukcja irytuje i zbędnie zwiększa wagę.  Drugi szkopuł to cena. 199zł jak na plecak tego typu to stosunkowo dużo, przynajmniej dla mnie.  Z tego względu, póki co tego plecaka tego nie zakupię.
Poza tymi dwoma, resztę drobnych usterek mogę znieść.
Podsumowując, Verto 26 to dobry produkt, który warto mieć. Jeśli cena nie odstraszy,  w używaniu z pewnością  sprosta wymogom „przeciętnego” turysty czy wspinacza.
Pozdrawiam

Konstrukcja – 3/5
Funkcjonalność – 4/5
Wygoda – 1/5
Wykonanie – 4/5




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz